Kryzys gospodarczy w kraju trwa. Gminna kasa pustoszeje. Straciliśmy już prawie 2 mln zł w stosunku do 2019 r., a nie zanosi się na poprawę sytuacji. Tak dramatyczna sytuacja dotyka nie tylko nas, ale i samorządy w całej Polsce. Wiele już zaciska pasa, niektóre dokonały drastycznych cięć w swoich finansach. Pod nóż poszły – niestety – inwestycje.

Dane finansowe samorządów są mocno niepokojące. Zeszłoroczne reformy podatkowe, zapowiadane podwyżki wynagrodzeń nauczycieli, a teraz pandemia koronawirusa – wszystko to przekłada się na drastyczny spadek dochodów gmin i powiatów. Inwestycje zostały zatrzymane, a wydatki bieżące bardzo ograniczone – nie tylko u nas. Związki samorządowe proponują rozwiązania i apelują do rządu o pomoc. Póki co bezskutecznie. Żadna z wprowadzonych przez rząd Tarcz nie wyszła naprzeciw potrzebom władz lokalnych.

Nasza gmina za lipiec otrzymała o 209 735 zł niższe wpływy z podatku PIT w stosunku do 2019 r. Po siedmiu miesiącach tego roku wiemy, że nasze dochody spadły już o 1 928 686 zł, a to nie koniec! Największy spadek dochodów nastąpił w kwietniu – otrzymaliśmy o 1 295 021 zł niższe dochody z podatku od osób fizycznych. A ten stanowi 38 proc. wszystkich dochodów naszego samorządu. W czerwcu byliśmy na minusie 286 580 zł  w stosunku do roku ubiegłego, a za lipiec sytuacja się pogorszyła o kolejne 200 tys. zł.

Spadek dochodów w połączeniu z rosnącymi wydatkami na walkę z COVID-19 może okazać się prostym przepisem na katastrofę. Przypomnijmy, że realizacja wielu ważnych zadań została wstrzymana. Środki z funduszu sołeckiego zostały w większości zamrożone, podobnie jak wydatki bieżące – te ograniczyliśmy w naszych jednostkach tylko do tych niezbędnych. Nie mamy już z czego rezygnować, a przed nami jeszcze cztery miesiące roku, w tym te najtrudniejsze finansowo – jesienią kolejne podwyżki dla nauczycieli, a także wydatki na przygotowanie placówek oświatowych do powrotu dzieci do przedszkoli i szkół w reżimie sanitarnym.