Jak poinformował na Facebooku jeden z naszych mieszkańców, w weekend w Lipowie pies podczas powrotu ze spaceru, na drodze dojazdowej do domu w kępie krzaków, napotkał dzika i został przez niego poturbowany. W mediach społecznościowych pod postem o tym wydarzeniu rozgorzała dyskusja.
Zgodnie z obowiązującym prawem (art. 10 a ust 3 Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt oraz § 14 Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Wiązowna – uchwała Nr 43.XXII.2020 Rady Gminy Wiązowna z dnia 8 czerwca 2020 r.) w miejscach publicznych oraz w lesie pies powinien być na smyczy, nie wolno go puszczać samopas. Za to grozi nagana albo kara grzywny (art. 77 § 1 i art. 166 Kodeksu wykroczeń). Przepisy te budzą zdziwienie i nierzadko oburzenie właścicieli czworonogów. W jakim celu one obowiązują? Najogólniej rzecz ujmując – by chronić zwierzęta. Zarówno te udomowione, jak i dzikie.
Nie ma nic bardziej zgubnego, niż przekonanie właścicieli, że ich pupil to przyjaźnie nastawiony do całego świata zwierzak. Niestety jednak zdarza się, że kiedy zobaczy np. sarnę czy dzika, często nie jesteśmy w stanie go odwołać. Dla niego to może być zabawa – zaczyna gonić, szczekać, zaczepiać. I nieszczęście gotowe. U wielu psów dodatkowo wtedy włącza się instynkt myśliwego. I potem taki pies przynosi nam w zębach zagryzioną sarenkę czy lisa albo sam wraca poturbowany w walce.
Psy, nie tylko w lesie, mogą się łatwo zgubić, kiedy pójdą tropem i oddalą się od właściciela. Są wtedy narażone m.in. na:
- zjedzenie trutek, które mogą zostać wyrzucone na lisy;
- odstrzelenie przez niekompetentnych myśliwych, kłusowników lub nieprzychylnych mieszańców;
- znalezienie szczepionek na wściekliznę dla dzikiej zwierzyny i zjedzenie ich;
- znalezienie padliny (nie wiadomo, co mogło być przyczyną padnięcia zwierzęcia – starość lub choroba);
- spotkanie dzikiej zwierzyny, którą płoszą, gonią lub może je zaatakować;
- zaplątanie się we wnyki;
- ryzyko nadziania się na patyki czy gałęzie.
Również człowiek może być zagrożeniem dla psa bez smyczy. Coraz więcej rowerzystów, biegaczy czy zwykłych przechodniów ma przy sobie gaz pieprzowy lub nawet paralizator, aby bronić się przed natarczywymi czworonogami. Potraktowanie takim urządzeniem lub nawet zwykle kopnięcie, może mieć poważne konsekwencje zdrowotne dla naszego pupila.
Właściciel ma obowiązek ochrony swojego zwierzęcia przed ewentualnymi niebezpieczeństwami, a tych w lesie nie brakuje. Być może jeden z przedstawionych argumentów trafi do Państwa serc i spowoduje przestrzeganie zakazu „puszczania luzem”?