Listopad
Listopad 1918. Z dnia na dzień wraca polska państwowość. Józef Piłsudski, uwolniony z niemieckiego więzienia, staje na czele Polski.
Jesienią 1918 wszystkie zasadnicze siły, wewnętrzne i zewnętrzne, składają się na Rzeczpospolitą. Kończenie się wojny uruchamia nową energię społeczną i polityczną, żywiołowo zmienia relacje między narodami, dotąd określone przez dominację mocarstw. Upadek carskiej Rosji, rozpad Austro-Węgier, klęska militarna Niemiec – oznaczają dla Europy Środkowo-Wschodniej szansę stanowienia porządku sprawiedliwego, uwzględniającego odrębne tożsamości.
Polska powraca jako państwo zintegrowane wolą społeczeństwa polskiego, lecz zarazem w roli silnego potencjalnie konkurenta dla sąsiadów, którzy też ustanawiają ramy swego istnienia. Emocjonalną jedność kraju, wspieraną przez Aliantów, naruszają napięcia polityczne – dwóch zwalczających się formacji, a także graniczne, gdy narasta wrogość wobec narodów ościennych.
Stefan Jankowski (działacz społeczny)
Niemcy proszą o pokój! Polska będzie zjednoczona! […] Dla nas już to, co zaszło, ma niesłychane znaczenie. Wszakże to Niemcy godzą się – między innymi – na punkt trzynasty Wilsona, który opiewa, że Polska ma być niepodległa, zjednoczona, z wolnym dostępem do morza. Więc zjednoczenie Polski nie ma dziś – teoretycznie – przeciwników.
Warszawa, 4 października 1918
[Stefan Jankowski, Pamiętniki z lat 1914–1936, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, sygn. 12011/III.]
Władysław Szczypa (członek tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej)
Kurier wyjął ukrytą za podszewką, zapieczętowaną kopertę i podał mi ją. […] Coś dziwnego stało się ze mną. Litery biegały mi przed oczami. Rozkaz brzmiał wyraźnie: „Jutro, tj. dnia 2 bm., o godzinie 2 (po południu) rozbroić oddziały wojska austriackiego, komendy, posterunki, żandarmerię itd.”. Sprawdziłem podpis i pieczęć – nie ulegało wątpliwości, że prawdziwe. Po przeczytaniu instrukcji co do rozbrojenia i przejęcia władzy w nasze ręce, na razie, chwil parę, siedziałem jak odurzony. A więc już… Boże! Że też ja dożyłem tych dni.
Puławy, 1 listopada 1918
[Listopad 1918 we wspomnieniach i relacjach, Warszawa 1988]
Zofia Romanowiczówna (działaczka społeczna) w dzienniku
Dziś w nocy Ukraińcy zbrojnie zajęli Lwów. Więc nowy wróg, może jeszcze gorszy od tamtych, więc złe żywioły wzięły górę! A ja tak wierzyłam w zwycięstwo dobrego, w pojednanie i dobre stosunki z bratnim ludem – wszak w ostatnich czasach nieraz odzywały się, nie tylko wśród nas, ale i wśród nich, głosy nawołujące do porozumienia się.
Lwów, 1 listopada 1918
[Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, Warszawa 2005]
Kpt. Antoni Kamiński (dowódca Komendy Okręgowej tworzącego się Wojska Polskiego)
Nie ma dla nas wyboru: jesteśmy żołnierzami Niepodległości Polski, jesteśmy na polskiej ziemi; mamy obowiązek bronić jej – prawo nasze wynika z naszego obowiązku. Mamy prawo na gwałt zadany naszej ziemi odpowiedzieć po żołniersku, twardo; uczynić wszystko, aby obowiązek obrony wykonać dobrze – a zgoła nie troskać się następstwami politycznymi, bo one obciążą tych, co nas, żołnierzy, wtrącili w sytuację, z której jest jedno tylko wyjście: strzelać.
Lwów, początek listopada 1918
[Obrona Lwowa 1–22 listopada 1918, t. 1, Relacje uczestników, Lwów 1933]
Jędrzej Moraczewski (członek Polskiej Komisji Likwidacyjnej, tymczasowej polskiej władzy w Galicji)
Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony! Nie ma „ich”! Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic! Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. W ciągu dwóch dni nie było śladu po symbolach panowania Austriaków.
[Jędrzej Moraczewski, Przewrót w Polsce, cz. 1, Rządy ludowe, Kraków–Warszawa 1919]
Jan Gawroński (słuchacz Szkoły Podchorążych Piechoty)
Wraca z Niemiec Komendant. Lada chwila spodziewany pociąg – wybiegam, jeszcze ciemno. Na peronie czeka [regent] Zdzisław Lubomirski. […] Zaczynamy gawędzić, wyglądając pociągu – „Co za szczęście, że zdołaliśmy uzyskać zwolnienie Piłsudskiego! To ostatnia nadzieja. Może on potrafi opanować sytuację”.
Warszawa, 10 listopada 1918
[Jan Gawroński, Dyplomatyczne wagary, Warszawa 1965]
Maria z Łubieńskich Górska (ziemianka) w dzienniku
Pierwszy to dzień prawdziwie niepodległej Polski, oczyszczonej od Moskala i Niemca, jesteśmy nareszcie sami, co marzone – ziszczone, co kochane – otrzymane… Pan Bóg zrobił dla nas wszystko; obyśmy dzieła Jego nie psuli. […] Ulice przepełnione, ludzie płaczą z radości, ściskają się nieznajomi.
Warszawa, 11 listopada 1918
[Maria z Łubieńskich Górska, Dziennik, t. 4, Lata 1914–20, Biblioteka Narodowa, rps II 9777.]
Z odezwy Rady Regencyjnej do Polaków
Rada Regencyjna przekazuje władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich, jej podległych, brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu. Po utworzeniu Rządu Narodowego, w którego ręce Rada Regencyjna, zgodnie ze swymi poprzednimi oświadczeniami, zwierzchnią władzę państwową złoży, brygadier Józef Piłsudski władzę wojskową, będącą częścią zwierzchniej władzy państwowej, temuż Rządowi Narodowemu zobowiązuje się złożyć.
Warszawa, 11 listopada 1918
[Kazimierz Kumaniecki, Odbudowa państwowości polskiej. Najważniejsze dokumenty 1912 – styczeń 1924, Warszawa 1924]
Bogusław Miedziński (referent polityczny sztabu POW)
Już 24 godziny po przybyciu do Warszawy [socjalisty, premiera Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej, działającego w Lublinie 7–11 listopada] Ignacego Daszyńskiego, Komendant [Piłsudski] […] powiedział:
– Macie już skutki waszego „mądrego” pośpiechu w Lublinie. Z Ignacym do ładu dojść nie mogę. […] Nie rozumie i nie widzi, co stoi przed nami: że musimy myśleć o całych dzielnicach kraju, gdzie wpływ lewicy jest minimalny; że musimy zorganizować nie tylko Radę Ministrów, ale cały aparat administracyjny; że musi powstać skarb; że trzeba uruchomić fabryki; osłonić się wojskiem, które trzeba uzbroić, nakarmić, odziać. Że na to wszystko trzeba ogromnego wysiłku i trzeba zaprząc wszystkie siły, wszystkich ludzi, których lewica ma właśnie najmniej. Nie myśli o tym, że będziemy potrzebowali pomocy, pomocy z zewnątrz; że Paryż jest ważny, nie tylko Warszawa i Kraków. Świat na nas patrzy i musimy mu się zaprezentować jako naród zdolny do pełnego wysiłku, a nie gromada skłóconych gadułów, gotowych strzelać do siebie o podział strzępów władzy.
Warszawa, 12 listopada 1918
[Bogusław Miedziński, Wspomnienia, „Zeszyty Historyczne” nr 37, 1976]
Naczelny Wódz Józef Piłsudski
Miałem wtedy ciągle do czynienia z próbą wytworzenia jakiegoś centralnego rządu. Wszystkie usiłowania zbliżenia ludzi do siebie, zmuszenia ich do współpracy z sobą, pękały mi w ręku w jednej chwili, gdym tego zagadnienia dotykał. Nikogo namówić nie mogłem, […] aby zechcieli się zastanowić nad koniecznością współpracy, nad koniecznością umowy i nad koniecznością ugody już nie z zaborcą, lecz z samymi sobą. […]
Dwa ciężkie dni spędziłem na katorżnej robocie, aby słuchać „gettowych” określeń jednej i drugiej strony, które w żaden żywy sposób punktu stycznego nie zachodziły, bo słowa jednych wzbudzały u drugich od razu słowa przeciwne. […] Zdawało mi się, że mam do czynienia z ludźmi, z których każdy mówi innym językiem.
Warszawa, połowa listopada 1918
[Józef Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. 8, Warszawa 1937]
Józef Piłsudski w telegramie do rządów alianckich, państw neutralnych oraz Niemiec
Jako Wódz Naczelny armii polskiej, pragnę notyfikować rządom i narodom wojującym i neutralnym istnienie państwa polskiego niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski.
Sytuacja polityczna w Polsce i jarzmo okupacji nie pozwoliły dotychczas narodowi polskiemu wypowiedzieć się swobodnie o swym losie. Dzięki zmianom, które nastąpiły wskutek świetnych zwycięstw armii sprzymierzonych – wznowienie niepodległości i suwerenności Polski staje się odtąd faktem dokonanym.
Warszawa, 16 listopada 1918
[„Monitor Polski” 206/1918]
Kazimierz Wierzyński (poeta)
Każdy wiedział, że to początek nowych dziejów. […] Uniesienie. Kto chodził wtedy po Warszawie, nigdy nie zapomni pierwszych kroków na obszarze wolności. […] Istnieją doświadczenia, które wchodzą w ludzi tak głęboko, że potem trwają w nich poza pamięcią. […] Budują nas, przywiązują do miejsca i prowadzą w świat. […]
Fortuna, która przetoczyła się wówczas po Europie nie skąpiła nam oczywiście trosk i zawodów, ponad tym unosiła się jednak radość, niepowtarzalna radość gromadzenia ziemi polskiej, utrwalania granic, lepienia własnego kształtu życia.
Warszawa, listopad 1918
[Kazimierz Wierzyński, Pamiętnik poety, Warszawa 1991]