– To miał być zwyczajny dzień, ale nie był, bo brutalnie zmienił życie nasze i naszego nienarodzonego jeszcze synka. Franek urodził się przedwcześnie i kilka godzin później przestał oddychać. Rano zobaczyłam go już zaintubowanego, w bardzo ciężkim stanie. Widok jak z najgorszego koszmaru. Niestety, bardzo prawdziwy. Nasze maleństwo walczyło o życie, a ja mogłam się tylko bezradnie przyglądać – wspomina mama Sylwia Bielska. – Na szczęście wkrótce jego stan się ustabilizował, lekarze zapewniali, że nic mu nie będzie. Wykryto co prawda krwiaki, ale miały się szybko wchłonąć. Franek dochodził do siebie, opuszczał szpital z opinią zdrowego dziecka.
Krwiaki Franka nie dawały spokoju jego mamie. Lekarz twierdził, że za bardzo panikuje. Zrobiła wreszcie USG główki, tak dla świętego spokoju. – I w jednym momencie nasz świat rozpadł się na tysiące kawałków… Wykryto poważne niedotlenienie, a krwiaki, które miały się wchłonąć — nie tylko się nie wchłonęły, ale rozlały, powodując ogromne zniszczenia w mózgu. Zaczęłam krzyczeć, płakać… Cały mój ból skumulował się w tym jednym momencie i nie byłam w stanie już go dłużej tłumić. Lekarze wyszli, zostawiając nas samych. Byliśmy tylko my i ogromna niepewność co do przyszłości naszego maleństwa – opisuje mama chłopca.
Pierwszy rok swojego życia rodzina spędzi głównie w szpitalach i na wizytach u specjalistów. – Był to dla nas wszystkich bardzo trudny czas, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, co nas czeka w przyszłości – wspominają rodzice chłopca. – Franio jest w całości uzależniony od nas. Nie siedzi samodzielnie, nie trzyma głowy, nie mówi. Nie jest w stanie opowiedzieć nam, co sprawia mu przyjemność, jednak widzimy, jak bardzo lubi spacery, zabawy muzyczne i ruchowe. Uwielbia, gdy siostra z bratem spędzają z nim czas.
Chłopiec wymaga codziennej, intensywnej rehabilitacji – ruchowej, wzrokowej i logopedycznej. Potrzebuje bardzo drogich, specjalistycznych sprzętów oraz leków. Jest też pod opieką wielu specjalistów.
– Najważniejsza jest jednak rehabilitacja i odpowiedni sprzęt medyczny, z którego ciągle wyrasta. Im bardziej rośnie, tym więcej potrzebuje różnego rodzaju „usprawniaczy”. Nim się obejrzymy, stanie się najpierw nastolatkiem, a później dorosłym człowiekiem zamkniętym w niesprawnej skorupie własnego ciała – tłumaczy Pani Sylwia.
Z tego też powodu opiekunowie chłopca bardzo potrzebują naszego wsparcia. Koszty leczenia, sprzętów i leków przekraczają ich możliwości finansowe. 1,5% podatku może pomóc chłopcu w walce o lepsze życie. Wystarczy w formularzu PIT w „Informacji uzupełniającej” wpisać nr KRS 0000037904, a w rubrykę „cel szczegółowy”: 32911 Bielski Franciszek. Można też przekazać darowiznę na konto Fundacji „Zdążyć z pomocą” na nr 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994, w tytule wpisując: 32911 Bielski Franciszek.
– Kochani, z całego serca dziękujemy Wam wszystkim za każdą wpłatę. Wasza pomoc jest nieoceniona… Dzięki dobrym ludziom Franio nadal jest z nami! (…) Wiem, że kiedyś będziemy musieli się pożegnać, ale nie teraz, jeszcze nie teraz… – dodaje jego mama.