Rok 1939. Wojna wisiała w powietrzu. Wiosną Koło Gospodyń Wiejskich w Wiązownie zorganizowało kursy sanitarne, a dużą część mężczyzn naszej gminy powołano do wojska. Wakacje upłynęły w nerwowej atmosferze. Ludność uzupełniania zapasy, w sklepach pojawiły się kolejki. 30 sierpnia ogłoszono powszechną mobilizację. 1 września o godz. 4.30 usłyszano szum niemieckich bombowców kierujących się na Warszawę.
Do 6 września mazowieckiego nieba broniły polskie samoloty, które m.in. zestrzeliły niemiecki bombowiec nad Emowem. 10 września polski samolot został zaatakowany przez dwa myśliwce niemieckie nad Michałówkiem. Po krótkiej walce zestrzelona maszyna rozbiła się na jednym z pól. Pilotów nie uratowano. Zwęglone szczątki por. Jana Kardasza, kapr. Marka Majewskiego i kapr. Stanisława Oleksińskiego pochowano przy maszynie, a w listopadzie przeniesiono na cmentarz do Wiązowny, gdzie złożono je w kwaterze żołnierskiej.
Władze gminy, organizacje wiejskie i mieszkańcy starali się pomóc uciekinierom z zajętych przez Niemców terenów. Jeden z konwojów z ewakuowanej fabryki AVA jadący do Radiówka zatrzymał się przy pałacu w Wiązownie. Po latach okazało się, że wiózł on polską wersję słynnej Enigmy.
W okolicach Wiązowny 11 września zatrzymała się Grupa Operacyjna gen. Władysława Andersa. „12 i 13 września cofająca się dywizja kawalerii okopała się w Żanęcinie – Piaski i Góry Dziechcinieckie. Zmotoryzowany oddział niemiecki nie mógł się przedrzeć przez Świder. Rozpoczęła się bitwa. Po południu ze sześć godzin trwały walki. Las między Żanęcinem a szosą ścięty był, mało które drzewo było całe. Nasza kawaleria została rozbita, część wycofała się w kierunku Mińska, część bez koni do Warszawy. Rano po łąkach chodziły same konie z siodłami, z bronią, którą to chłopaki przechowali, a potem oddali Armii Krajowej. Zabici zostali pochowani na cmentarzu w Wiązownie” – wspomina Czesław Konowrocki.
Już na jesieni 1939 nauczyciel por. Marian Mazowiecki nawiązał kontakty z innymi nauczycielami, oficerami rezerwy i zaczęli tworzyć małe grupy Związku Walki Zbrojnej. – „Większość to byli chłopaki z Malcanowa, Pęclina, Wiązowny, ale byli też z Jabłonny, Wielgolasu, Brzezin. Dużo oficerów było nauczycielami i to zasiliło nasze kadry, np. było kilku policjantów, pracowników urzędu gminy, ośrodka zdrowia i spółdzielni Wiązowianka. Byli też synowie komendanta posterunku” – opowiada Czesław Konoworcki.
W majątku Chrzanowskich w Olszynach spotykali się konspiracyjni przywódcy SZP – ZWZ m.in. płk Stefan Rowecki „Grot”. Trafił on do „dworku” swojej chrzestnej matki w towarzystwie swojego adiutanta i plutonowego po rozwiązaniu swojej brygady. Nie mieli żadnych dokumentów. Ówczesny wójt Ignacy Pawlak wystawił mu pierwsze fałszywe dokumenty na nazwisko Jan Nowak.
Pod koniec jesieni do swoich domów wrócili mężczyźni – ranni, okaleczeni, ale szczęśliwi, że żyją i są znów w swoich rodzinnych stronach. W pierwszych dniach grudnia 1939 r. na terenie naszej gminy pojawili się wysiedleńcy z Wielkopolski, Kujaw i części Mazowsza. Szybko zasymilowali się z mieszkańcami i włączyli się w nurt pracy konspiracyjnej.
Na wiązowskim cmentarzu znajduje się 28 zbiorowych mogił oznaczonych krzyżami z napisami: „Nieznany żołnierz WP poległ we wrześniu 1939 roku”. Uczcijmy ich pamięć. We wrześniu kupmy znicze oraz wiązanki i odwiedźmy groby Nieznanych, którzy polegli w obronie naszego kraju. Pamiętajmy o nich nie tylko w rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, ale i na co dzień. Są częścią naszej historii i naszej Małej Ojczyzny.
Tekst powstał w oparciu o publikację Doroty M. Kozielskiej „Gmina Wiązowna. Leksykon krajoznawczy” oraz wspomnienia Czesława Konowrockiego.
Foto: wikipedia.pl/Domena publiczna